
Godz. 3:30...bo każda pora jest dobra na rozkminkę
hmmm... Minął rok od tego jak moje życie uległo diametralnej zmianie...
Było ostro...Życie to nie jest bajka jak myślą niektórzy.
Poznałam go jak miałam 17 lat. Teraz mam już 23…ehhhh
Miłość? Nie wiem...Może... W końcu: ”Nawet gdyby nic do niego nie czuła z pewnością nauczy się go kochać, bo miłość to też tylko kwestia czasu..."
Nie chce pisać o tym, co było jak i dlaczego dlatego ogarnę to w skrócie.
Facet starszy o 12 lat. Dobry człowiek. Bardzo mnie kocha. Może za bardzo? ja po tych 6 latach związku wiem, że nie dojrzałam do tego związku i wiem to dzięki niemu.
Mieszkaliśmy razem, życie jak w starym dobrym małżeństwie- on praca, dużo pracy, ja studia, obiadki, zakupy... aż pewnego dnia usiadł i powiedział: wyjeżdżam ...Wszystko spieprzyłem i musze- dla naszego dobra... Jak to kur.. dla naszego? Dla naszego dobra zostawił mnie samą, zupełnie samą?Dla naszego dobra oszukiwał mnie, że jest zaje...... Dobrze? Jak to?
No ok pogodziłam się z jego wyjazdem za granicę. Skoro musiał, a oboje wiemy, że wyjścia nie miał no to cóż... Doznałam niezłego szoku. Przecież wszystko było już tak poukładane, tak zaplanowane, takie fajne i normalne. a tu nagle wstaje na drugi dzień po jego wyjeździe i nie ogarniam świata. Pustka. Kilka tygodni przesiedziałam zamknięta w czterech ścianach i płakałam... Myślałam sobie: nie dam rady nie ma opcji...
... A teraz wiem, że jego wyjazd to najlepsze, co mogło mi się przytrafić.
Nauczyłam się życia...
Przez rok ciężko pracowałam - dostałam dobrą pracę…Dzienne studia kolejny rok właśnie uważam za zamknięty...Jak dałam rade to wszystko zaliczyć? hmmm nie wiem :) mogę powiedzieć, że jestem z siebie częściowo dumna.Nikt mi nie pomaga. Chociaż mama mieszka w tym samym mieście to nie szkodzi ja nie chce prosić o pomoc. Jestem już dużą dziewczynką...
Narzeczony nadal tam... A ja tu... Byłam u niego 2 razy. Za 1 razem spoko...Miłość, tęsknota, inny klimat, a za drugim? hmmm coś było już nie tak...
Teraz wiem, że nie wiem...hehe cóż nie wiem czy go kocham. Jestem inna osobą. Zmieniłam się baaardzo.
Inny klimat, teraz sama decyduje o każdym szczególe swojego życia sama i to mi odpowiada. on musi wierzyć i wiedzieć że do niego po studiach pojadę- tak jak to ustaliśmy. ale czy tego chce? Nie wiem. Raczej nie niż tak. Sytuacja nie pozwala na takie zerwanie z dnia na dzien…za dużo komplikacji…
Dlaczego mam dostosować swoje życie do jego? A gdzie MOJE plany i MOJE marzenia? hmmm?
Teraz zaczely mi się wakacje niedługo go odwiedze. Zobacze co i jak. Ale chyba nic już z tego nie będzie.
Miesiąc temu poznałam faceta…czysty przypadek. Jestem jego kochanka. Ma żonę i dziecko. Pisze o tym jak o czyms mało istotnym-jak zjedzenie obiadu, bo zaangażowanie się w ten temat to niebezpieczna rzecz…teraz to wiem. Nie wiedziałam jak powinien wyglądać związek kochanków,…bo niby skąd? Miałam w życiu tylko 1 faceta i myślałam że tak już będzie na zawsze…taaaaaa jasne… kochanek jest starszy o 10 lat…zawsze miałam pociąg do starszych facetów, może wynika to z tego że nie miałam ojca… brak męskiej opieki? Myślę że tak…Aczkolwiek…
Ostatnio na szkoleniu poznałam chłopaka. Ma 18 lat. Za każdym razem patrzył na mnie jak w obrazek… no i oczywiście w koncu zdobyl się na chłopięcą odwagę…komplemenciarz niebywały, ale jak twierdzi bardzo szczery… spotkałam się z nim. przyszedł z wielką czerwoną różą poszliśmy na piwko, pogadaliśmy, pośmialiśmy się. Hehe czułam się jakbym znowu miała 16 lat. kurde chłopak o 4 lata młodszy...masakra. w życiu bym nie powiedziała że taki dzieciak sie mna zainteresuje! stwierdził że sie zakochał...moj Boże... śmiać mi się chce, no bo co innego? moje życie już mnie tak potraktowało że nie wiem moze już nie odczuje żadnych motylków w brzuchu , może już nie ufam może poprostu potrzebuje kogoś tak samo patrzącego na życie jak ja...jak na swój wiek dosyć poważnie w tym mało poważnym życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz