
4 rano...
I znowu rozkminki..., a ja znowu zamulam...coś mnie zmusza do tego, żeby myśleć o nim, żeby zastanawiać się co moge zrobić, żeby był zachwycony, żeby o mnie myślał, żeby to jemu zależało...
jak go poznałam to pomyślałam: w czym lepsza jest jego żona? dlaczego ja nie moge mieć takiego męża? czy ja nie zasługuje na takiego faceta? czy moge być tylko kochanką? kurwa! jestem wściekła ...labilność emocjonalna jak u przedszkolaka. to nie jest to, że się zakochuje, jestem zła bo nie wiem o co chodzi.to taki kruchy grunt... cienki lód!!! w każdej chwili on moze napisac: "sorrrrrryyyy ale musimy to zakończyć było fajnie ale już wystarczy.dziękuję" chciałabym wyczuć ten moment, żeby zakończyć to jako pierwsza, bo nie chce wiedzieć co czuje porzucona kochanka!
tak naprawde to przeżywam to ,patrze na niego jak na Boga...nie wiem jest mi dobrze kiedy jest obok. dobra biore sie w garsc i odrzucam te głupie myśli...
zobaczymy jak to będzie...
"Ty mogłeś mi opowiadać albo nie opowiadać o twoich kochankach, ale ja musiałam ci opowiedzieć o wszystkim i wszystko. To jedyny sposób, żeby się ich pozbyć, zanim się zacznie kochać kogoś innego. Jedyny sposób, żeby ich wyrzucić za drzwi i żebyśmy sami zostali w pokoju."/Julio Cortazar/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz