poniedziałek, 7 września 2009

Mały wielki powrót...

Jeżeli chodzi o sprawę z P. umilkła. Mój X…
się wkurzył i go zjebał. W sumie teraz nie wiem czy P. wie o nas…
Ogólnie sytuacja zaczyna się komplikować. Miało być tak, że spotkania
miały być totalnym luzem, chwilowym oderwaniem od
codzienności. Tak nie jest z każdym spotkaniem
atmosfera się zmienia. Jest dziwnie.
On mówi, że coś jest nie tak, bo on nie jedzie do
mnie jak do kochanki, że nigdy tak o mnie
nie pomyślał, a jadąc do mnie jedzie do osoby,
do kogoś, kogo uwielbia,
uwielbia uśmiech, charakter, osobowość,
wszystko inne. On tak patrzy… nie wiem.
Powiedział, że jest nieszczęśliwy i ciągle robi
pozory, że jest ok., a nie jest. Zawsze się starał
żeby było dobrze, podtrzymywał atmosferę,
robił wszystko, żeby było ciągle tak jak było na
początku, ale nie wyszło. Że przy mnie czuję się
zajebiście. Coraz częściej mówi o tym jak o
związku, jakby z tego coś miało być. To
wszystko, co on mówi,o mnie, o nas
powoduje, że zaczynam o tym
wszystkim myśleć. On mi ciągle coś wkręca.
Tak nie miało być. Miało być tylko miło i fajnie,
a nie żadnych takich wkrętek. Sama nie wiem,
co mam myśleć o tym wszystkim, bo przez
niego naprawdę zaczynam zauważać swoją
samotność – wcześniej tego nie miałam.
Wiedziałam, że jestem sama, ale pasowało
mi to i nadal pasuje. Wolny ptak, który lata tam
gdzie chce i jak chce. Przez niego czuję się
dziwnie i chce do kogoś należeć, przytulać wtedy,
kiedy mam na to ochotę, rozmawiać, śmiać się
i być z kimś. Mam nadzieję, że to chwilowy kryzys.
Z drugiej strony można pozbyć się przy nim
wszystkich kompleksów – to jak patrzy
na mnie, jak podziwia,jest zachwycony…
to jest cudowne. Przytual mnie i patrzy
inaczej niż za pierwszym razem, jakby
chciał mnie schować przed światem, jakbym
była jego największym skarbem.
Dziwne uczucie…

…Od tego co napisałam wyżej minęło 2
miesiące spotkałam się jeszcze
kilka razy z X. ale zakończyłam to.
On się zakochał coraz częściej mówił
o tym, że chce być ze mną, o rozwodzie
z żoną, był bardzo zazdrosny i okazał się
żałosny. Czasami jeszcze o nim myślę…
w sumie codziennie.Wiem, że na pewno
jeszcze nie raz się spotkamy – to akurat
jest z różnych przyczyn nieuniknione.
Nie chce już o tym pisać – nie chce
o Nim pisać.Kolejny epizod w moim życiu,
który mnie z pewnością czegoś nauczył
- nigdynie pakować się w jakikolwiek
„związek” z żonatym facetem z dzieckiem.
Chciał mnie mieć na własność,
wiedzieć co robię, z kim jestem – jednak
najgorsze jest to, ze ja nie potrzebuje
związku, nie potrzebuje być z kimś.
Ja nie chce być tylko samotna. Chce
mieć do kogo się przytulić,pogadać…
potrzebuję bliskości. Jestem strasznie
samotna chociaż otacza mnie tyle ludzi,
znajomych, przyjaciół. Tak naprawdę
sama nie wiem czego chce.
Cały czas o tym myślę i doszłam do wniosku,
że z jednej strony mówię, że nikogo nie
potrzebuję, nie chce się z nikim wiązać
a z drugiej strony całe noce leże i użalam
się nad tym, że nie mam nikogo kto by
dał mi tyle szczęścia i miłości ile potrzebuje.
Chętnych na związek czy też inne rzeczy nie
brakuje, ale ja ciągle nie wiem czego i kogo
chce mieć przy sobie. Czuję, że mam instynkt
zdobywcy, mam ciągłą potrzebę, żeby się
komuś podobać, potrzebę
podziwiania mnie przez innych....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz